Po stracie rodziny uciekłam z terenów.Moje dawne stado liczyło 100
kotów,a teraz...Po kilku miesiącach udręki,płaczu i smutku wyruszyłem w
podróż pełną niebezpieczeństw.Chciałam znaleźć jakieś stado gdzie jest
mało kotów.Chciałam znaleźć partnera,odchować swe młode i cieszyć się
życiem z rodziną.Udało się znalazłem stado,które liczyło 10
członków.Nazywało się .Niestety to stado się rozpadło.To było coś co od
zgubienia rodziny nie zaznałam..Po miesiącu znów w drodze,znów w
podróży.Po rozmyśleniach chciałam zrzucić się z jakiegoś kanionu.Była
noc,więc wdrapałam się na pobliskie drzewo i zasnęłam.Rano obudził mnie
czyiś głos.To była samica lwa.Nie chciałam się ujawniać,więc wspięłam
się jeszcze wyżej.Zasłoniłam się liśćmi.Lwica popatrzyła na to drzewo
gdzie byłam schowana..Zeskoczyłam na ziemię sądząc,że mnie nie zauważy i
odejdę w spokoju.Myliłam się.Na mój grzbiet skoczyła ta kotka.
-Przepraszam możesz ze mnie zejść?-zapytałam.
-Powiedz co tutaj robisz!
-Widzisz ja chciałam zrzucić się z kanionu.Niestety już nie mogę wytrzymać tego życia-rzekłam.
-Aha,a może ze chcesz dołączyć do mego stada?
-Jasne-odparłam uradowany.
-To super!-lwica pokazała uradowanie.
Po chwili rozmowy zapytałam:
-Czy są też tam inne pumy niż ja?
<Kira dokończ>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz